12.
- Tak? - zapytał po chwili już bardziej przytomnie. Nie ma się co dziwić, zwykle Lily nie niego wrzeszczała albo wyklinała, że wszystko jest lepsze od jego szanownej osoby, itp., a tu proszę: nieco onieśmielona sama zaczyna rozmowę, która nie rokuje żadnych krzyków.
- Możemy porozmawiać? - zapytała. Zapewne chciała to zrobić z dumą i w starym dobrym tonie pani prefekt. Naprawdę miała taki zamiar, ale coś nie wyszło.
- No dobrze - powiedział po chwili James. Oddał swoją miotłę Mattowi, patrząc na Dianę z prośbą, by mu jakoś to wyjaśniła, ale ta chyba była tak samo, (a może nawet bardziej?) zdziwiona niż on.
Drużyna odprowadziła ich spojrzeniami aż pod same trybuny.
- Świetny trening - powiedziała Lily po chwili niezręcznej ciszy.
- Tak, szkoda tylko, że mieliśmy tylko połowę boiska, ale jak już wygramy, to się tutaj nie pokażą – powiedział, wkładając ręce do kieszeni. Przecież nie przyszła tu tylko pogadać o treningu. Spojrzał na boisko, żeby nie męczyć Lily spojrzeniem. Była inna niż zwykle. Tak niepewna, cicha. Wiatr co chwila rozwiewał jej rude włosy, zwiewając je na twarz, więc nerwowo je poprawiała, co było nawet śmiesznym i nietypowym widokiem.
- Ja ... – zaczęła, ale dalsza część zdania nie przeszła jej przez gardło i wyglądała jak ryba próbująca złapać oddech.
- Kontynuuj - zachęcił James, nie mogąc powstrzymać lewego kącika ust przed powędrowaniem ku górze, chociaż dzielnie z tym walczył.
- Boże, bądźże dorosła – syknęła Lily na samą siebie. - Chciałam... Chciałam cię przeprosić - powiedziała szybko niczym wystrzał z armaty: zbiera się długo, ale jak już wystrzeli to...
Jamesa zatkało po raz pierwszy. Lily Evans, tak ta sama która tak go wyklinała... przeprosiła go. Właściwie to nie pierwszy raz, taki pierwszy pierwszy był, kiedy przez przypadek na niego wpadła i przeprosiła, zanim zobaczyła na kogo się przewróciła.
- Za co? - zapytał powoli
- Noo... za bardzo się uniosłam i tak jakoś wyszło – powiedziała, podziwiając swoje buty, co było niezwykle fascynującym zajęciem - więc przepraszam.
- Nie ma za co – powiedział, kłaniając się jak aktor w teatrze przyjmujący oklaski.
- Nie wygłupiaj się. - Uśmiechnęła się i wróciło jej trochę pewności siebie. Chwyciwszy Pottera za ramiona, próbowała go podciągnąć.
- A, i jeszcze jedno – powiedziała, kiedy ten już się wyprostował i patrzył na nią z uśmiechem i dziwną satysfakcją. - Może zapomnimy o tym jak... jak... - urwała, szukając właściwych słów - w jaki sposób cię zbywałam i zostańmy przyjaciółmi. Okej, może to za mocne słowo… takimi znajomymi - dokończyła, wyciągając dłoń w jego stronę.
- Skąd ta nagła zmiana? – zapytał James, podając jej prawą rękę, a lewą przeczesując sobie włosy. Nadal się uśmiechał.
- Nie jesteś już taki głupkiem - wypaliła Lily jak z procy, zanim ugryzła się w język. Kiepski początek.
- Jałć – jęknął Potter, jednak dobry humor go nie opuścił.
~*~
- Z czego ci się gęba tak cieszy? - zapytał Syriusz, patrząc na Rogacza znad jakiegoś mugolskiego magazynu o motorach.
- A tak jakoś - powiedział James, siadając na łóżku. Nie mógł jednak wytrzymać w bezruchu, ciągle więc wiercił się i zmieniał pozycje.
- Owsiki masz czy co?! - zawołał zirytowany Syriusz, patrząc na przyjaciela z ukosa.
- Nie, czemu pytasz ? - zapytał zdziwiony Potter.
- Bo zachowujesz się jakbyś upił, a oczy masz jakby ci ktoś tam mugolskie żarówki władował - powiedział nieco zdenerwowany, bo Jimbo skutecznie go rozpraszał.
- Daj mu spokój - powiedział Remus, próbując skupić się na książce do historii magii, z którą chyba każdy miał problem.
- Niech się osoba nie kręci - zwrócił uwagę wymuszonym uprzejmym tonem Syriusz
- Nie mogę - zaprotestował James, wstając i zaczynając chodzić po pokoju.
- Roznosi go - powiedział Remus, przyglądając się szybkiemu chodowi. – Powiesz, o co chodzi zanim Syriusz dostanie nerwicy? – zapytał.
- No to po treningu przyszła do mnie Evans - zaczął podekscytowany.
- Ta Evans? - zapytał Syriusz, odkładając czasopismo na bok.
- Evans? - powtórzył jak echo Peter, a Remus podniósł brwi tak wysoko że zniknęły pod jego grzeczną grzywką.
- Tak, i mnie przeprosiła, i powiedziała, że możemy zostać przyjaciółmi - powiedział dumny z siebie Rogacz.
- I z czego debilu się cieszysz?! - Black podszedł do Jamesa i lekko nim potrząsnął.
- Bo nie jest wściekła? - zapytał retorycznie, poprawiając okulary, które zjechały mu na koniec nosa.
- Idioto. Kiedy dziewczyna tak mówi, to koniec, totalnie i na zawsze - powiedział dobitnie Łapa.
- Koniec? - zapytał Peter, patrząc na dwójkę przyjaciół. W kontaktach męsko-damskich był zielony jak brokułek.
- No tak, to znaczy, że jak myślisz, że wszystko jest na dobrej drodze do czegoś więcej i zrobisz pewniejszy krok, to wyskoczy ci z tekstem „James, mieliśmy być przyjaciółmi, niczym więcej!”, „James, tak nie zachowuje się przyjaciel!”, „Co ty sobie wyobrażasz?!” - powiedział Huncwot, próbując przybrać głos panny Evans.
Potter nieco pobladł, a cała energia go opuściła. Był jak przebity balonik, z którego ucieka powietrze. Opadł ciężko na swoje łóżko.
- Ale to nie znaczy... właściwie będziesz mógł z nią normalnie porozmawiać. No aż tak daleko nie zaszedłeś jeszcze nigdy - powiedział Remus, próbując znaleźć jakieś plusy, które byłyby w stanie podnieść przyjaciela na duchu.
- Co to? - Peter wskazał na biały punkt za oknem.
- Sowy nie widziałeś? - zapytał retorycznie Syriusz i otworzył okno.
Biały puchacz wleciał do pomieszczenia, zataczając koła nad łóżkiem Jamesa. Zrzucił jakiś list prosto na jego szanowną twarz i wyleciał.
- Od kogo ? - zapytał Syriusz, wskazując na twarz przyjaciela.
Rogacz w milczeniu otworzył kopertę, ale zamiast zająć się listem, wyjął z koperty broszkę w kształcie małej tarczy z literami „PS”. Zmarszczył brwi i sięgnął po krótki liścik.
- Od naszego ulubionego dyrektora – powiedział, pochłaniając tekst wzrokiem :
Drogi Jamesie
Tak, jak uprzedzałem, chciałbym stworzyć patrole uczniów, jak i korepetytorów, byście pomagali sobie wzajemnie i rozwijali talenty.
Wybrałem Ciebie jako specjalistę od obrony przed czarną magią. Szczegółów dowiecie się na najbliższym zebraniu.
PS Posada prefekta to nie same przyjemności lecz i obowiązki.
- Wierzcie lub nie, ale wasz ulubiony zawodnik właśnie stał się prefektem - powiedział James z uśmiechem i przypiął sobie odznakę na lewej piersi.
____________________________________________________________
Hmmmm przyznam się bez bicia że dużo czasu poświęcam na granie w LoL'a ( nawet dobrze mi idzie, nieskromnie pisząc :P), i wiedźmina od kiedy mam xbox'a, i oglądam Słodkie kłamstewka, i Gre o tron i chcę zacząc oglądać Zemstę i pisać pisać o Jily, i czasami spotkać ze znajomymi, poczytać książkę i mangę, obejrzeć głupie seriale i anime... ale chyba się ze wszystkim nie wyrobie bo doszło zakuwanie... ;(
Tak dużo zajęć tak mało czasu. Totalnie nie wiem jak to będzie z rozdziałami, bo w tym roku po 8 latach bimbania zamierzam się spiąć, taaak będzie ciężko. Na pocieszenie sowa ;3