Dawno nie było rozdziału, i raczej już nie będzie. Zawias oficjalny. Niby jest pomysł, niby wena ale na coś w późniejszym etapie, do czego nie dałam rady dotrzeć. Chciałam, naprawdę chciałam skończyć tę historię, mimo błędów ortograficznych, gramatycznych i wielu wielu innych - doskonale zdaje sobie sprawę, że było ich mnóstwo i chwała wam za to, że daliście radę. Może kiedyś wrócę i zrobię z tym porządek, może zrobię nowy twór ? jily - zawsze najlepsze no nie? Dzięki za porady, krytykę to naprawdę pomaga. Kiedyś pewnie wrócę na bloggo-sferę, ale to chyba jeszcze nie mój czas. Powinnam była lepiej to rozplanować.
Jako, że dalszą część miałam mniej-więcej w głowie, to następujące wydarzenia :
1. James znajduje dziewczynę ( lily zaczyna się orientować, że pomimo, że dziewczyna Jamesa (której imienia nie nadałam- jest mało istotna xd) jest miała, zaczyna jej przeszkadzać)
2.Diana zalicza dłuższy pobyt w szpitalu (qudditch) i odwiedza ją Ślizgoński 'przyjaciel' którego ruszyło sumienie.
3. James zrywa ze swoja dziewczyną bo ta zaczyna go zwyczajnie męczyć, po niekąt Lily to cieszy bo uważała ją za irytująca miłą ale głupiutką.
4. Potajemnie Diana i Antonio (Ślizgonek) się spotykają mimo, że cały czas sprzeczają, a bardziej przekomarzają
5. Lily i James są już ze sobą blisko ale żadne, nawet James nie mówi tego w prost
6. Walentynki - Lily przy obchodzie zauważa, że ze szkoły w nocy nawiewają Huncwoci. Zaczyna ich śledzić, i koniec końców dowiaduje się o tajemnicy Remusa.
7. Całe przygotowania, treningi trwają nawet w wigilię
8. James i Lily razem mimo, że nikt ich publicznie nie nakrył
9. tutaj by były cudowne czasy kiedy wszystko się układa "miłość rośnie w okół nas i te klimaty'
10. Bitwa o Hogwart
11. Antonio okazuje się być zdrajcą, jednak żałuje niestety jest za późno. W pierwszych 'bezpiecznych' patrolach ginie Diana. (miała wtedy być "wzruszająca" scena jak ona już pada, aż ją napisze mimo, że wyszłam z wprawy :
Nie wiem czy można było tego uniknąć, przewidzieć cokolwiek. Najgorszy widok w moim życiu leże, tak bez sił i jedyne na co mogę patrzeć, to jedynie połamane miotły peleryny i... ciała, martwe ,ciała wszyscy których znałam. Leżą. Nie wierzę , że coś takiego mogłoby być prawdą, przed chwilą śmialiśmy się a teraz... no właśnie uśmiech, już nigdy nie zobaczę tych osób uśmiechniętych, nie usłyszę głosu, nie zobaczę jak stresują się przed testem, albo cieszą po wygranej w pucharze domów. Nie zostanie już nic, absolutnie nic. Poczułam jak zaciska mi się gardło mimo, że już przedtem ledwie oddychałam. Na Merlina czemu my ? Czemu nie inni ? Czemu nie ci którzy na to zasłużyli? Życie jest krótkie i cholernie niesprawiedliwe, nawet nie chce myśleć jak się zachowa mama. Merlinie jak ja bym chciała cofnąć czas.
Z półprzymkniętymi powiekami patrzyłam na niebo, ciemne, takie jakby zimne poczułam krople na nosie już nie wiedziałam czy płacze i już nic nie czuję, czy pada.Chyba powoli tracę zmysły. Gdzieś w oddali zaczęły majaczyć cienie. Nawet nie muszę udawać martwej. Widziałam tylko jak kopia moich znajomych, jak szepczą, jak podpalają resztki mioteł, jakbyśmy wcale tutaj nie zginęli, jakbyśmy nie mijali się na szkolnym korytarzu. Tak bardzo chciało mi się krzyczeć , wyrywać, ale nie miałam siły widziałam tylko jak mój oddech staje się mała chmurką.
- Wynocha ! - krzyknął miło brzmiący, mimo napięcia męski głos.
- Ale .. - zaprotestował jakiś w pelerynie lecz nie dokończył, i nagle jakby wszyscy zaczęli się wycofywać. Powinni tu być. Powinni być i patrzeć co zrobili szeroko otwartymi oczyma.
- Przepraszam - usłyszałam obok ucha - Zaniosę cię do uzdrowicieli, wyliżesz się z tego - powiedział powoli i cicho gdyby powiedział głośniej głos by mu się załamał. Kiedy mnie podnosił poczułam paraliżujący ból wzdłuż kręgosłupa, zacisnęłam zęby. Zauważył podłożył na miękką trawę i położył rękę na policzku. pokręcił głowa zamykając oczy i zaciskając brwi cicho jęknął.
- Nie możesz mnie tak zostawić - powiedział i zobaczyłam, że płacze. Nie jak dziecko tylko pojedyncze łzy spływają mu po policzkach. Kto by się spodziewał, że dumny Ślizgon jest zdolny do łez.
Najbardziej bolało to, że nie mogłam się do niego odezwać. Powiedzieć żeby przestał się mazać jak idiota.
- Nie możesz zginąć gdybyś dała mi znak że to ty odwołałbym to wszystko - powiedział patrząc mi w oczy - Po raz pierwszy mam szczerą chęć żebyś zaczęła kazanie - powiedział z bladym uśmiechem. Serio był przystojny, że o tym myślę w takiej chwili - Kocham cie wiesz - powiedział przygryzając wargę - źle wybrałam ale to nie powód żebyś ty miała odejść - dodał całując mnie w czoło cały się trząsł. A ja czułam się coraz słabsza ostatnie co zdążyłam zrobić to chyba przytrzymać jego rękę przy swoim policzku i pozwoliłam by wspomnienia, moje wspomnienia ze wszystkimi potoczyły się po moim policzku. Potem było już tylko ciemno.
12. Syriusz, cassanowa się załamuje po śmierci Diany, wychodzi na to, że coś do niej czuł.
13. Antonio staje po stronie dobra niestety puźno, i sam pada w obronie namiotu uzdrowicieli ( nikt mu już nie ufał)
14. Wygrana bitwa
15. Żałoba i cześć poległym dalsze życie bohaterów ale już happy może nie do końca end.
No to by było na tyle. Może kiedyś zacznę to od nowa. Bynajmniej mam taka nadzieję, na razie Pa Pa ( tak to z zakrytą twarzą to ja)
Szczęścia i spełnienia marzeń we wszystkim co robicie, a przede wszystkim magii w życiu.
Życzy autorka
P.S. Jeszcze kiedyś tu wrócę, albo dam link do innej strony gdzie będę. No to na tyle.