piątek, 10 maja 2013

6. Hogwart

6.

Całą noc nie spałam. No dobrze, może nie całą noc, tylko jej część, ale mimo wszystko nie mogłam. Po raz pierwszy, nie licząc pierwszej drogi do Hogwartu - wtedy to chyba każdy był zdenerwowany, się bałam. Nie, nie o to, że w szkole będzie źle czy niemiło, bałam się zostawiać moich rodziców i Petunię samych. Właśnie z tej przyczyny praktycznie nie przespałam nocy. Osiadłam na prowizorycznym łóżku ze złożonych kanap pociągowych. Za oknem rozpadał się deszcz, a wiatr szarpał drzewa. Westchnęłam ciężko, pocieszając się myślą, że to tylko głupie przeczucia
~*~
- Za godzinę będziemy na miejscu! – na korytarzu rozległ się donośny głos któregoś z prefektów.
Najwyraźniej swoim wołaniem obudził Dianę, która usiadła i przetarła oczy. Wyglądała jak małe dziecko.
- Co, już? – odezwała się w pełni rozbudzona Jane. - Ja muszę się przygotować! – zaprotestowała, gwałtownie wstając, i wymijając dopiero przebudzoną Dianę i Mary.
- A co tu jest do przygotowania? - zapytała Diana, leniwie patrząc na Jane.
- Wszystko?! - wrzasnęła blondynka, jakby to miała być konkretna odpowiedź na pytanie młodej Potterówny. Potem szybko wyjęła ze swojego kufra jakiś mniejszy kuferek w łososiowym kolorze, wyciągnęła z niego niedbale szatę i wybiegła z przedziału.
- Godzina to sporo czasu - stwierdziła Diana, padając na zwiniętą bluzkę, która służyła jej przez całą noc jako poduszka.
- Ooo, tak dobrze to nie ma - powiedziałam i szybkim, gwałtownym ruchem odkryłam przyjaciółkę.
- Przecież to kupa czasu – powiedziała, siłując się ze mną, tyle że ja miałam przewagę – byłam rozbudzona i nie potykałam się o własne nogi, tak jak ona.
Diana wstała i nie omieszkała rzucić mi nienawistnego spojrzenia, na co tylko się uśmiechnęłam.
Osobiście mam się czym pochwalić, jako że mam wprawę w szybkim wstawaniu. Ogarnęłam się w piętnaście minut - moja życiówka. Niestety, dziewczyny były niczym leniwce, powoli wstając i szukając swoich szat, a składanie łóżka trwało chyba wieki. Gotowe, i mniej więcej przytomne, wyszłyśmy z przedziału we trzy. Najwyraźniej Jane postanowiła poczynić dłuższe przygotowania.
Wychodząc z pociągu, jak zwykle zawiesiłam się przy widoku Hogwartu z daleka. Robił piorunujące wrażenie: ciemne kamienne mury, które były ciepłe i pełne życia, szczyty wieżyczek, wielkie okna z których biło światło. Mój dom - piękna myśl, na którą nie sposób się nie uśmiechnąć. Gdzieś z oddali było słychać donośny głos Hagrida, który wołał „pirszoroczni” i westchnienia zachwytu młodych czarodziei. Pamiętam, kiedy ja przybyłam tu po raz pierwszy. I ta wyprawa gondolami… Kiedyś chciałabym to zrobić ponownie.
Diana już zajęła nam powóz.
Podobno ci, którzy byli obecni przy czyjejś śmierci widzą testrale - konie ciągnące szkolne powozy. Ja ich nie widzę i raczej nie chcę, jeśli taki jest koszt ich zobaczenia.
- To jak, jesteśmy gotowe na ostatni rok? - zapytała Mary, wsiadając do powozu jako ostatnia.
- Zleciało to stanowczo za szybko – powiedziałam, próbując rozplątać kołtuny na włosach Diany (widać pokrewieństwo z Jamesem do czegoś zobowiązuje).
- A ja w tym roku zrobię coś świetnego - powiedziała wesoło Jane. Ona z kolei została zgarnięta po drodze do powozu.
- A co zrobisz? -zapytała ożywiona Diana.
- A to już tajemnica - stwierdziła blondynka, ukazując w uśmiechu swoje śnieżnobiałe zęby.

                                                                              ~*~
Wielka Sala, sufit imitujący niebo, cztery długie stoły, które uginają się pod ciężarem wszystkich dań,  jak zwykle gwar i przeraźliwy jazgot.
- Wreszcie w domu! - przekrzyczał tłum Syriusz, biegnąc sprintem zająć miejsca przy stole.
- A temu co strzeliło? - zapytała Diana, patrząc za oddalającą się sylwetką Blacka.
- Żebym to ja wiedziała - mruknęłam i przeszłam przez drzwi. Powód, dla którego Syriusz biegł, to stoły wręcz oblężone, łącznie z ukochanymi miejscami pośrodku.
- Ludziów jak mrówków - powiedziała Diana, szukając wzrokiem wolnego miejsca. - Wolne? – zapytała, podchodząc do jakiegoś młodszego chłopaka. Oczywiście to pytanie miało stwarzać tylko pozory kultury.
- Ej, zajęte! - powiedział niezadowolony, kiedy Potterówna już przymierzała się, by przysiąść się obok.
Diana obrzuciła chłopca nienawistnym spojrzeniem i stanęła między mną a Mary.
- Od kiedy tu jest tak dużo uczniów? - zapytała naburmuszona (widocznie odmowa ją ubodła), kiedy maszerowałyśmy dalej w poszukiwaniu miejsca.
- Dolicz do tego nowych – powiedziałam, uśmiechając się pokrzepiająco, w sumie tylko na pocieszenie.
- Najwyraźniej młodzików będzie trzeba trzymać na kolanach - powiedziała Mary, rozglądając się bacznie za wolnym miejscem.
- Szukacie czegoś, drogie panie? - zapytał z udawanym zdziwieniem Syriusz, obracając się do nas przodem.
- Miejsca - mruknęła Diana, patrząc z pożądaniem na przestrzeń, którą posiadali Huncwoci.
- Chyba będzie wam ciężko, tyle ludzi tutaj – dodał Syriusz, udając przejęcie i przykładając do czoła zewnętrzną część dłoni.
- A może zechcecie nas wpuścić, co? – zapytałam, patrząc prosząco na Lupina, który ledwie widocznie przytaknął.
- Posuń się, Łapciu - powiedziała Diana, wpychając się obok Syriusza i robiąc miejsce mi oraz Mary.
- Uwaga, drodzy uczniowie - rozległ się głos dyrektora, a wszystkie szmery ucichły - Witam was na kolejnym roku w Hogwarcie. Nie przedłużając, jak zwykle muszę przypomnieć, iż chodzenie po zmroku po szkole jest zakazane, podobnie jak wyprawy do Zakazanego Lasu - tu stary dobry Dumbledore zatrzymał wzrok na pewniej czwórce niewinnych uczniów - A teraz, gdy wy, już doświadczeni, wiecie co robić, a czego nie, niech rozpocznie się Ceremonia Przydziału! - machnął ręką na stoły, które się rozciągnęły.
- Serio? Dopiero teraz?- mruknęła Diana, wywracając oczami i siadając wygodniej.
Do sali wkroczyli mali czarodzieje podążający za profesor McGonagall, która ubrana była w szmaragdową szatę.
- Z roku na rok są coraz mniejsi - mruknął Syriusz, wskazując podbródkiem na dzieci maszerujące w równiutkiej kolumnie. Osobiście musiałam się powstrzymać, by nie wypluć na Petera soku dyniowego.
- Byłeś taki sam – powiedziałam, patrząc na małe trzęsące się galaretki siadające na stołku
- O nie, ja byłem lepszy - powiedział pewny siebie Syriusz, ale zaraz oberwał w tył głowy od Jamesa i Diany – A bardziej synchronicznie się nie dało? - warknął, udając, że nie zrobiło to na nim wrażenia.
- Możemy poćwiczyć, skoro tak nalegasz - powiedział James, poprawiając okulary na nosie.
Rozległy się głośne brawa.
- Co…? - zaczął Peter, ale przerwała mu Mary, dając odpowiedź
- Niejaka Cornelia Flight jest już oficjalnie Puchonką – powiedziała, patrząc z uśmiechem w stronę młodej czarownicy.
Mario Gonzales... Gryffindor.
- Bijemy brawa, bo nasz - zasądził Syriusz uderzając o swoje dłonie jak najmocniej.
- Przestań, bo się spocisz - zauważył James przerywając oklaski Syriusza, które były już jedynymi na sali.
Jean Silver... Slytherin.
- Tylko nie wybucz dziecka - powiedział Lupin, patrząc karcąco na Blacka, którego usta ułożyły się w  „o”.
- Dobra, dobra - mruknął.
Po zakończonej ceremonii nadeszła pora na jedzenie. Oczywiście co niektórzy nie mieli zahamowań i jedli wcześniej.
Nie obyło się bez małej walki o żarcie, co było kompletnie bezsensowne, ponieważ półmiski same się napełniają najwspanialszymi, cieszącymi podniebienia smakołykami.
- Pierwszoroczni, proszę za mną! – krzyknęłam, pokazując gestem dłoni, by ustawili się za mną.
Już miałam wyprowadzić moja kolumnę, ale usłyszałam za sobą nieco zachrypnięty głos dyrektora.
- O godzinie 22.30 prefekci proszeni są do mojego gabinetu – oznajmił, zasiadając ponownie do stołu nauczycielskiego.
Jeszcze nigdy nie wzywał nas na samym początku. Sprawozdania czasami, choć często wyręczała go profesor McGonagall, ale żeby tak od razu?
- Lily, idziesz? - usłyszałam za sobą głos Remusa, który wyrwał mnie z zamyślenia. Mimo że Lupin jest jednym z Huncwotów, udało mu się zostać prefektem.
- Tak, tak – odpowiedziałam pospiesznie - Teraz parami za mną. Nie rozdzielać się, chyba że chcecie się zgubić - zwróciłam się do dzieci, które nadal nie otrząsnęły się z szoku, w jaki wprawił je Hogwart.
Poprowadziłam grupkę pierwszorocznych przez zawiłe korytarze, schody, które lubiły zmieniać swoje położenie (o czym oczywiście miałam obowiązek młodzików poinformować), aż do pokoju wspólnego.
- Kolorowa fasola - powiedziałam przed obrazem Grubej Damy.
- Jak miło widzieć nowe twarze! - zaszczebiotała kobieta o czarnych włosach i mocnym makijażu, uchylając swoją ramę i wpuszczając moją kolumnę do środka. Odczekałam chwilę, pozwalając młodzieży się pozachwycać i zaczekać na kolumnę prowadzoną przez Remusa.
- Dziewczynki mają swoje dormitoria na lewo, chłopcy na prawo. Ostrzegam was, młodzi gentelmani, że wchodzenie choćby na schody w stronę pokojów dziewczynek może skończyć się nieprzyjemnie - zakończyłam z ulgą.
- A co się stanie jeśli… - zaczął jakiś ciemnoskóry chłopiec, ale ja nie zdążyłam mu odpowiedzieć, ponieważ ktoś mnie uprzedził.
- Zamienią się w ślizgawkę - powiedział głośno James.
- Chyba, że zna się sposób - dodał Syriusz i przybił piątkę przyjacielowi.
- James – warknęłam, ewidentnie wracając do starych nawyków.
- Już,  już - powiedział okularnik, unosząc ręce w geście typu „ja nic nie zrobiłem” - Lepiej się tu nie zgubcie, bo pożre was trójgłowy pies - dodał nonszalancko, kierując się w stronę męskiej części.
- Potter - zdążyłam rzucić, zanim zniknął za drzwiami.
-Teraz, gdy macie jakieś problemy, zwracajcie się do mnie albo do Lily - zaczął Remus, kiedy ja patrzyłam jeszcze wrogo na drzwi, za którymi zniknął Potter - Plany dostaniecie jutro na śniadaniu o 8.00, nowe hasła i inne informacje znajdziecie na tej tablicy – powiedział, wskazując wiszącą na jednej ze ścian tablicę, na której póki co nie było jeszcze nic. - Cisza nocna od 22, a teraz możecie się rozejść - oznajmił.
~*~
- Jak myślicie, o co chodzi dyrciowi? - zapytała Jane po raz piąty w przeciągu godziny.
- Nie mam bladego pojęcia – odpowiedziałam tak samo jak poprzednio.
- Jest już 22.22 - oznajmiła Mery, rozpakowując swój kufer.
- Ktoś cię kocha - powiedziała wesoło Diana, szperając w swojej walizce w poszukiwaniu piżamy.
- To znaczy, że Lily musi się pospieszyć - powiedziała Mary, wywracając oczami.
- Ktoś cię kocha! - powtórzyła głośniej Potterówna (jej się nie wmówi, że może w czymś nie mieć racji).
- To ja będę się zbierać – powiedziałam, wstając i idąc w stronę drzwi.
Powoli zeszłam na dół. Po drodze dogonił mnie Remus i razem powędrowaliśmy pod gabinet dyrektora.
Byliśmy ostatni, kiedy dotarliśmy na miejsce, a wśród grupki można było zobaczyć Dumbledore’a.
- Skoro jesteśmy już wszyscy, to idziemy - zarządził i szybkim krokiem wysunął się na czoło kolumny młodych ludzi.
- Profesorze, dokąd my... - Puchonka o żółtawej karnacji odważyła się przerwać ciszę.
- Do Pokoju Życzeń. Niepotrzebnie kazałem wam tutaj przyjść, ale spacery są zdrowe – powiedział, dalej idąc prosto przed siebie.
Wymieniliśmy pytające spojrzenia z Remusem.
Dyrektor zatrzymał się raptownie przed jedną z całkowicie pustych ścian i machnął w jej stronę ręką, jakby chciał cos złapać w powietrzu.
Ściana głośno zachrobotała i pojawił się na niej coraz to mocniejszy kontur wielkich ciężkich drzwi, które nawet bez machnięcia różdżki otworzyły się przed dyrektorem.
___________________________________________________________________________________
Hej, jeszcze tu jestem - tyle, że mój laptop walczy o życie i notka pisała się w nie skończoność ( na służbowym komputerze taty którego nie ogarniam bo mi cholerstwo wszystko co napiszę podkreśli).
 Nie odpowiadałam na komentarze, nie czytałam blogów - PRZEPRASZAM ale nie miałam na to czasu, do tego projekty gimbazjalne i komunia brata, moje  urodziny (ta dziś walnęło mi 15 wiosen) i  ogółem.... grrrrrr. Z notki wieje nudą ale obiecuję postanowienie poprawy - notka jest pewnego rodzaju zapowiedzią przyszłych wydarzeń i było ciężko ją pisać.
                                                                                            Amen 
   P.S wolicie taką perspektywę (możliwe, że co jakiś czas zmienię bohaterów 'patrzących'), czy tą wcześniejszą?
P.S.2 : Dziękuję mojej Becie której chciało się poprawiać wszystkie moje błędy - owacje na stojąco proszę ;)

18 komentarzy:

  1. Super ! Uwielbiam czytac twoj blog <3 pisz szybciutko zycze duuuuzo weny i wszystkiego najlepszego na urodzinki :** :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niby to taki wstęp, a jednak czytałam to z przyjemnością. ^^ W ogóle się nie nudziłam. :D Trochę dziwnie wyszła ta ceremonia przydziału. Rozmowy bardzo mi się podobały, ale Dumbledor wydawał się być jakiś skrócony. :P
    Jejć naprawdę nie wiem która narracja mi bardziej odpowiada. Wybacz, nie potrafię zdecydować.
    ^^
    O! Jak dodasz coś nowego to śmiało zostawiaj taki dopisek w komentarzu. Bardzo lubię twoje opowiadanie, więc chce być na bieżąco informowana. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak z tą ceremonią muszę przyznać, że skróciłam - nie chciałam by było jak w książce ale z drugiej strony nie wiedziałam jak to jeszcze rozwinąć - i wyszło tak jak jest ;/.
      Miło to słyszeć :)

      Usuń
    2. Ale wtopa... Nie życzyłam ci niczego. -_- Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Nigdy nie patrzę na datę i myślałam, że twoje urodziny musiały się odbyć wcześniej! Bardzo mi przykro. :'(
      Spóźnione (przepraszam, że tak mocno): Wszystkiego najlepszego! Weny! Weny i jeszcze raz weny! Oby do 16 wiosny doszło jeszcze masę rozdziałów i abyś dobrze się w tym czasie bawiła! :D

      Usuń
    3. Ha dziękuje,dziękuję, dziękuję :*. Spokojnie nic wielkiego się nie stało :)

      Usuń
  3. Spóźnione, ale szczere. Wszystkiego najlepszego ! Spełnienia marzeń, dużo weny i czego sobie zapragniesz ; *

    Co do rozdziału, uważam, że był bardzo ciekawy i mam nadzieję, że kolejny pojawi się szybciej i będzie więcej do czytania !! :)
    Pozdrawiam ; )

    http://destroyerofevil-elitamagow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Kolejny rozdział na pewno będzie szybciej - już się o to postaram :)

      Usuń
  4. Ejej, nie wiedziałam, że masz urodziny! O.o W takim razie wszystkiego najlepszego, spełnienia wszystkich marzeń, fajnego chłopaka xD dobrych ocen, i żebyś miała siłę i chęć do pisania ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkiego najlepszego, dużo weny, a przede wszystkim czasu i chęci na napisanie kolejnego rozdziału! : )
    Jestem strasznie ciekawa o co chodzi Dumbledor'owi! Jeśli chodzi o narrację- jest ok, chociaż wybór między tymi dwoma sposobami jest ciężki. No ale pisz tak, jak jest Ci wygodniej!
    Tak więc jeszcze raz życzę weny i pozdrawiam! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję, dziękuję :) Już w następnym rozdziale raczej się wyjaśni :* I jeszcze raz Dziękuję :)

      Usuń
  6. Sto Lat i weny życzę ;d
    Tak jak zapowiadałaś rozdział ewidentnie jest zapowiedzią do czegoś większego. .;;)
    Jak zwykle ponarzekam..za krótko ;d ! Ale i tak mi sie podobało ;d
    czekam na kolejne oraz zapraszam do mnie;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło to słyszeć (bardziej czytać ale ciiii). Teraz powoli zacznie się dziać - taki przedsmak :P

      Usuń
  7. Hej :D Niesamowity blog! Mogłabyś mnie informować o nowych notkach na moim blogu?
    http://mybooksmylife.blog.pl/
    Zapraszam tez do czytania moich recenzji i książki ;p
    pierwszy rozdział na stronie "Kreatywnie" a kolejny na stronie głównej pojawi się wieczorkiem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie poinformuje i dziękuję:) Na pewno zajrzę

      Usuń
  8. Spóźnione najlepszego!!!
    Rozdział cudny...jak dla mnie perspektywa obojętnaxD

    OdpowiedzUsuń